31.01.2018

"Performens" Karolina Wilczyńska


Autor: Karolina Wilczyńska
ISBN: 978-83-7976-824-0
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Ilość stron: 339
Oprawa: miękka
Data premiery: 2018-01-31
 





W dniu dzisiejszym przypada premiera książki, którą miałam przyjemność poznać dziesięć lat temu. Od tego czasu przeczytałam masę książek, jednak "Performens" na dobre utkwił mi w pamięci. Z tym większą przyjemnością informuję, że blog Moje książki objął patronatem medialnym najnowsze wydanie tej powieści. Gorąco zachęcam do lektury recenzji a jeszcze bardziej do lektury samej książki. W najbliższym czasie na blogu będziecie mieli możliwość zawalczyć o egzemplarz :-).


„Performance” to angielskie słowo, oznaczające wyczyn, osiągnięcie lub spełnienie. „Performens” to z kolei bardzo ciekawy debiut cenionej, polskiej autorki, Karoliny Wilczyńskiej, który właśnie doczekał się kolejnego, pięknego wydania. Sama pisarka w międzyczasie napisała wiele nowych książek i podbiła serca wielu czytelników. Myślę jednak, że nawet ci, którzy znają już styl Wilczyńskiej, będą zaskoczeni tym, co zaprezentowała w „Performens”.

Nadia to kobieta, która poznała słodko-gorzki smak sukcesu. Posiadła moc tworzenia i zniszczenia, jednak w pogoni za sukcesem utraciła cząstkę samej siebie. Droga, którą podążała wiele lat, traci swój blask. Praktycznie z dnia na dzień decyduje się porzucić dotychczasowe życie i osiąść w malowniczej posiadłości Rozstaje, na skraju niewielkiej wsi. Szybko jednak przekonuje się, że życie w takim miejscu ma niewiele wspólnego z sielanką kreowaną w kolorowych magazynach. Tajemnicza kobieta z wielkiego miasta automatycznie staje się najgorętszym tematem w okolicy. Jakby tego było mało, poprzedni właściciel posiadłości był bardzo specyficznym osobnikiem i wiele osób oczekuje, że Nadia podąży jego drogą...

Książka Karoliny Wilczyńskiej nie jest opowieścią o znudzonej życiem kobiecie sukcesu, która nagle odkrywa uroki świeżego powietrza i domowych wypieków, choć początkowo wszystko mogłoby na to wskazywać. Być może ze względu na specyfikę miejsca, które wybrała, życie Nadii nabiera zupełnie nieoczekiwanych barw. Zamiast miejscem ucieczki i wyciszenia, jej posiadłość staje się schronieniem dla wędrownych artystów i każdej zbłąkanej duszy, która szuka chwilowej przystani. Jej najbliższymi przyjaciółmi stają się niedorozwinięty umysłowo Antoś oraz Błażej, niezwykle uczynny młodzieniec, który nie przestaje marzyć o studiach i karierze psychologa. I choć Nadia próbowała uciec od ludzi, ci odnajdują ją na nowy, bardzo zaskakujący sposób...

Sięgając po powieść trudno nie zwrócić uwagi na niezwykle wyrazistych i barwnych mieszkańców niewielkiej wsi Zabycie. Autorka okazała się być świetną obserwatorką wiejskiego życia i typowych dla niego postaw. Każda z postaci ma swoją niezawodną filozofię życiową, doprawioną całą masą uprzedzeń i przesądów. Stając się częścią takiej społeczności, trzeba być przygotowanym na to, że nic przed nikim się nie ukryje, a nawet gdyby próbowało się ukryć, zostanie dopowiedziane według uznania wiejskich autorytetów. Z wielkim rozbawieniem śledziłam liczne dialogi i sytuacje, które do złudzenia przypominały mi to, czego sama doświadczałam, spędzając wakacje w niewielkiej wiosce. To samo podejście do „miastowych”, sąsiedzkiej uczynności, prób wyrażania własnego zdania. Co tu dużo kryć, lektura tej książki przywołała wiele zabawnych wspomnień.

Życie Nadii zdecydowanie odbiega od typowego żywota mieszkańca wsi Zabycie, jednak z czasem staje się na swój sposób przewidywalne. Właśnie w tym momencie Nadia wpada na pomysł, który na dobre zakłóci spokojny rytm całej okolicy, sprowadzi w wiejskie strony stada reporterów, a nawet stanie się początkiem młodzieżowego ruchu. Jak Nadia tego dokonała jednak nie zdradzę, zachęcam do zapoznania się z tą jakże intrygującą i barwną powieścią.

Co prawda wieś nigdy nie była dla mnie szczególnie porywającym tematem, jednak sposób, w jaki przedstawiła ją autorka sprawił, że książkę czytało się niemal błyskawicznie. Nie brakuje tu ani śmiechu, ani chwili refleksji, brak natomiast banału i przewidywalnego zakończenia. Przyznaję, momentami czułam pewien niedosyt. Kilkakrotnie autorka wprowadzając do powieści nowe, bardzo istotne postaci, pominęła ich proces zbliżania się do głównej bohaterki, niejako od razu przechodząc nad nimi do porządku dziennego. Trochę szkoda, bo przez ten zabieg miałam wrażenie, że przegapiam coś ważnego, mającego ogromny wpływ na to, jakim człowiekiem staje się Nadia. Mimo to książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i bardzo chętnie przeczytałabym jej kontynuację.

Performens to opowieść, która zaskoczy Was na wiele sposobów. Opowieść o szukaniu sensu życia, o tym jak marzenia i wzniosłe cele weryfikuje proza życia, o potrzebie zmian, które niekoniecznie zawsze kończą się powodzeniem, o trudnych sytuacjach, w których na pewnym etapie życia, może znaleźć się każdy z nas... Zachęcam!

16.01.2018

"Hotel szczęśliwych ślubów" Hester Browne




Autor: Hester Browne
Wydawnictwo: Zwierciadło

data wydania: 9 września 2015
ISBN: 9788364776564
liczba stron: 420



 
 
 
 
 

W przypadku tej książki nic nie miało prawa pójść nie tak. Tytuł był obietnicą odprężającej obyczajówki, pewnie nieco wzruszającej ze względu na motyw ślubów. A jednak... Lektura okazała się bardzo ciężkim zadaniem, już dawno nie czytałam czegoś co byłoby równie... nudne.

Rosie McDonald jest cenioną organizatorką ślubów. Swoje obowiązki opanowała do perfekcji, rozpoznaje potrzeby swoich klientek lepiej niż same panie młode... W życiu prywatnym niestety trudno jej zachować podobny ład i porządek. Niegdyś została porzucona przed ołtarzem, obecnie, choć w związku, chyba nie do końca szczęśliwa i przekonana, że trafił jej się ten jedyny. Jej życie komplikuje się jeszcze bardziej, gdy w hotelu, w którym pracuje, pojawia się syn właściciela, Joe. Nie trzeba chyba dodawać, że ma on zupełnie inne wyobrażenie organizacji ślubów niż Rosie, przez co nieustannie doprowadza do konfliktów. Czy jest szansa, by Rose uległa powiewowi świeżości i porzuciła dotychczasowe standardy? Czy przyszedł moment, by w jej życiu coś zmieniło się na lepsze?

Jak wspomniałam, zarys fabuły obiecywał przyjemną, mało zobowiązującą lekturę, z pewnością nieco romantyczną i sentymentalną. Niestety wykonanie okazało się bardzo toporne. Nie chodzi już nawet o to, że sam zarys fabuły wystarcza, by przewidzieć zakończenie tej dość obszernej powieści, ale o czas jaki musimy zmarnować na dotarcie do finałowej sceny. Narracja kompletnie do mnie nie trafiła, praca organizatorki ślubów nie wydała się ani trochę ekscytująca, główna bohaterka nie wzbudziła cienia sympatii, a główny bohater nie jest typem, o którym marzyłabym po nocach. Biorąc to wszystko pod uwagę, można sobie wyobrazić ile czasu zajęło mi przebrnięcie przez 420 stron.

Maleńkie światełko w tunelu stanowił sam hotel Bonneville. To zdecydowanie miejsce z charakterem i duszą, w odróżnieniu od bohaterów, od razu do siebie przekonuje. W takim miejscu chyba niemal każdy chciałby zaszyć się na parę dni, a może również przeżyć swój wielki dzień? Nic dziwnego, że w starych, dobrych czasach stanowił azyl dla wielu znanych osobistości...

No cóż, klimatyczna sceneria to zdecydowanie za mało bym mogła zachęcić do czytania książki o tych gabarytach. Jak dla mnie całkowicie przewidywalna, napisana bez polotu, co przy tak wdzięcznym temacie wydaje się prawie niemożliwe. Podobno Hester Browne jest bardzo popularna za granicą. Jeśli nie ma w tym przesady, to nudę trzeba by było zrzucić chyba na polskie tłumaczenie? Cóż, osobiście raczej zakończę przygodę z tą autorką, jeżeli jednak lubicie takie klimaty, zaryzykujcie. Kto wie, może uda Wam się odkryć coś, co mnie w nawale niepotrzebnych słów umknęło...

11.01.2018

"Pocałunki składane na chlebie" Almudena Grandes





Tłumaczenie: Katarzyna Okrasko
Wydawnictwo: Sonia Draga
tytuł oryginału: Los besos en el pan
data wydania: 17 maja 2017
ISBN: 9788379999538
liczba stron: 304






Almudena Grandes, choć bardzo utalentowana i ceniona na całym świecie, w Polsce nie jest szczególnie znana. A szkoda, bo jej książki zalicza się do najbradziej wartościowych dzieł współczesnej literatury hiszpańskiej, część doczekało się też ekranizacji. Osobom, które chciałyby zapoznać się z jej stylem zachęcam do lektury książki "Pocałunki składane na chlebie".

Książka opowiada losy mieszkańców pewnej madryckiej dzielnicy w dobie kryzysu. Ścieżki bohaterów potoczyły się w różny sposób, mamy tu pary, rodziny, ludzi samotnych, a każda z tych osób musi znaleźć sposób, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Zamknięto już wiele sklepów i instytucji, niektóre zdołały przetrwać, jak choćby zakład fryzjerski Amalii czy bar Pascuala, jednak ich właściciele również ledwo wiążą koniec z końcem. Wydawałoby się, że sytuacja jest beznadziejna, jednak w trudnych czasach ludzie zaczynają się jednoczyć, wielu zaczyna bardziej doceniać pozytywne drobnostki, których wcześniej nawet nie zauważał...

Kolejne strony książki "Pocałunki składane na chlebie" są niczym spracer po madryckiej dzielnicy. Zaglądamy do mieszkań i instytucji, poznajemy wnętrza, obserwujemy zachowania bohaterów. Stajemy się niemym świadkiem ważnych dla tych prostych ludzi zdarzeń, ich tragedii i momentów radości. Historie są tym bardziej przejmujące, że autorka bazowała na autentycznych wydarzeniach.

Im dalej, tym lepiej poznajemy każdą osobę, sieć powiązań między bohaterami, miejsca w których się spotykają i są dla nich ważne. Wszyscy na pozór są bardzo przeciętni, jednak każdy ma w sobie coś wyjątkowego, zasługującego na naszą uwagę. Choć kryzys zdaje się wyglądać z każdego zakątka, nie brakuje osób, które próbują mu się przeciwstawić, starają się zachęcić innych do walki o lepsze jutro. Zadanie nie jest proste, ale z każdym małym sukcesem rodzi się zalążek nadziei, że w końcu coś może się zmienić. Bo choć przeciwnik zdaje się być wszechmocny, czasem niewielka ale zaangażowana wspólnota może odnieść prawdziwy sukces.

"Pocałunki składane na chlebie" to bardzo kameralna opowieść o życiu zwykłych, przeciętnych ludzi. Każdy z nich ma swoją historię, którą chętnie się z nami podzieli. Będzie smutno, sentymentalnie ale czasem również zabawnie. Duże wrażenie robi ludzka solidarność, jaka spontanicznie rodzi się wśród ludzi w potrzebie. I choć ludzie wiele stracili, kryzys dał im coś bardzo cennego: siebie nawzajem.

Powieść Almudeny Grandes jest bardzo stonowana, brak tu gwałtownych emocji, pełno za to refleksji. To piękny i poruszający obraz ludzi zmagających się z przeciwnościami losu, szukających sposobu na dalsze, godne życie. Opisane tu historie robią wrażenie i zmuszają nas do refleksji nad własnym życiem. Co tak naprawdę jest w nim ważne, jak zachowalibyśmy się w obliczu trudności, z jakimi zmagają się bohaterowie, czy znalazłyby się osoby, gotowe nam pomóc w trudnych czasach? "Pocałunki składane na chlebie" to inteligentna i wartościowa książka, napisana z dużą wrażliwością i wyczuciem. To opowieść o tragedii, która mogła i nadal może wydarzyć się gdziekolwiek na świecie. Może właśnie dlatego warto ją przeczytać i przemyśleć. Zachęcam.

4.01.2018

"Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes




Tłumaczenie: Dominika Cieśla-Szymańska      
Cykl: Zanim się pojawiłeś (tom 1)
Wydawnictwo: Świat Książki
tytuł oryginału: Me Before You
data wydania: 27 kwietnia 2016
ISBN: 9788380315884
liczba stron: 382
 
 


Spoglądając na okładkę tej książki można odnieść wrażenie, że jest to kolejne romansidło o płytkiej treści, zakończone mało spektakularnym happy endem. Nic bardziej mylnego. Choć początek nie zapowiada jeszcze niczego rewelacyjnego, z czasem opowieść nabiera barw i trudno oprzeć się dalszej lekturze.

Dwudziestosześciolatka Lou Clark wiedzie bardzo przeciętne życie. Pracuje w kawiarni i choć nie jest to wyjątkowo twórcze zajęcie, całkowicie się w nim odnajduje. Ma chłopaka, jednak ten, ostatnio coraz bardziej interesuje się swoimi osiągnięciami sportowymi, zaniedbując ukochaną. Prosty i mało emocjonujący świat szybko się wali, gdy dziewczyna traci pracę. Nie mając lepszych perspektyw, decyduje się na opiekę nad niepełnosprawną osobą. Jeszcze nie wie, jak bardzo ta decyzja odmieni jej życie.

Will Traynor zdaje się być zaprzeczeniem Lou. Większość swego życia spędził na najwyższych obrotach, w krainie ogromnych pieniędzy i ekstrymalnych doznań. Idealnie zapowiadające się życie przekreśla wypadek motocyklowy, który przykuwa Willa do wózka. Choć zdołał zachować życie, traci nadzieję na lepsze jutro. Jeszcze nie wie, jak wiele zmieni się, gdy do jego świata wkroczy Lou.

Na pierwszy rzut oka fabuła nie zapowiada niczego nadzwyczajnego i sprawia wrażenie dość kiczowatej. Tym razem warto jednak skusić się na lekturę bo Jojo Moyes zdołała wydobyć z niej to, co najlepsze. Choć to Lou pełni tu rolę opiekunki, Will na swój sposób również obejmuje ją opieką i próbuje pokazać, na jak wiele ją stać. Pod jego wpływem dziewczyna uświadamia sobie swoje możliwości i zaczyna żyć na większych obrotach. Co łatwo przewidzieć, sam Will również nie pozostaje jej obojętny, jednak nie ma tu co liczyć na ckliwe zakończenie. Bo co prawda za sprawą Lou, życie Willa odzyskuje nieco barw, nawet szczere uczucie nie może przezwyciężyć niepełnosprawności, a mężczyzna doskonale wie, że nigdy nie pogodzi się z tak wielkim ograniczeniem.

W czasach, gdy media tak chętnie pokazują niepełnosprawnych odnoszących sukcesy w najróżniejszych sferach życia, postać Willa daje wiele do myślenia. Czy fizyczna ułomność jest wystarczającym powodem, by człowiek uznał, że dalsze życie nie ma dla niego sensu. Czy mamy prawo zmuszać do dalszej egzystencji kogoś, dla kogo utraciła ona wszelkie barwy? I tak lekka opowiastka zamienia się w poruszającą opowieść, podejmującą bardzo złożony problem.

Książka "Zanim się pojawiłeś" jest dla mnie bardzo miłym zaskoczeniem. Z jednej strony lekka ale w żadnym wypadku trywialna. W odróżnieniu od wielu innych miłosnych historii na długo zapada w pamięć. Zachęcam do lektury, przemyśleń i wzruszeń...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...